„PETA’s Vegan College Cookbook” PETA

To zabawny zbieg okoliczności, że kiedy (prawdopodobnie) zakończyłam swoją edukację definitywnie zabieram się do recenzowania książki przeznaczonej dla studentów, ale skoro pisałam o książkach z przepisami przeznaczonymi dla dzieci (“Przemytnicy marchewki, groszku i soczewicy”, “Przemytnicy na wakacjach” a także “Poradnik dla zielonych rodziców”) nie mając żadnych rodzicielskich doświadczeń to tym bardziej (w końcu studiując tyle lat;) powinnam sobie poradzić z takim zadaniem. Zadaniem nawet jeszcze trudniejszym bo w końcu PETA budzi bardzo wiele kontrowersji (uprzedmiotowanie i nadmierna seksualizacja kobiet to najłagodniejsze zarzuty a masowe zabijanie zwierząt w schroniskach pod patronatem PETA to ponure i przerażające fakty), a w książce znajdują się przepisy wykorzystujące gotowe, przetworzone produkty w 90% niedostępne powszechnie w Polsce. No i oczywiście nic się nie gotuje, wszystko mikrofaluje.Wielkie, wielkie minusy. Karkołomne zadanie.

PVCC

Mając na uwadze wszystko powyższe wydawać by się mogło, że ta książka to absolutna pomyłka (i pewnie dla wielu odbiorców tak jest). Dla mnie jest jednak całkiem inaczej. Przepisy są naprawdę bardzo proste, ale pomysłowe, błyskawiczne w przygotowaniu a większość można przygotować w zdrowszej formie (ugotować samemu ryż zamiast kupować paczkowany, już ugotowany do odgrzania w kuchence mikrofalowej). To olbrzymie plusy.

Czy plusy równoważą minusy? Dla mnie tak, ta książka może być inspiracją na momenty kiedy się wszystko wali a w ciele nie ma siły by ruszyć palcem albo kiedy jest się szalenie znudzonym lub głodnym w środku nocy albo po prostu zupełnie bez pomysłów, ale wiem, że wszechobecność przetworzonych (i nie chodzi mi tylko o białe pieczywo ale i o kupowane posiekane warzywa i pokrojone owoce) wiele osób odrzuci, ja na pewno jeszcze wiele razy do tej książki sięgnę.

PETA’s Vegan College Cookbook: 275 Easy, Cheap, and Delicious Recipes to Keep You Vegan at School” (Sourcebooks, Inc., 2009) to jak sam tytuł wskazuje 275 przepisów na 366 stronach. Książka nie ma ilustracji, jest czarno-biała (bez jakichkolwiek zdjęć). Za przygotowanie treści odpowiadały Starza Kolman i Marta Holmberg. Książka podzielona jest na dwie części – pierwsza to krótkie wprowadzenie (i wyjaśnienie dlaczego cała książka wykorzystuje jedynie mikrofalówkę –w amerykańskich akademikach często nie ma kuchni a autorkom zależało także na skróceniu czasu przygotowywania posiłków bez niepotrzebnego wyposażenia jak patelnia czy garnki) z krótkim przewodnikiem po wegańskich produktach dostępnych na (amerykańskim) rynku, druga to przepisy.

Przepisy podzielone są na dość przewidywalne rozdziały jak śniadania, kanapki, sałatki, zupy i potrawki, sosy i dressingi, dania obiadowe, napoje, dipy, przekąski i desery. Dodatkowe rozdziały poświęcone są przepisom z masłem orzechowym, ramen i ziemniakami. Jest kilka sekcji „czy wiesz że?” z wege-ciekawostkami.

Przepisy są jasno opisane (właściwie ciężko żeby nie były, w połowie przypadków to po prostu „wymieszaj wszystkie składniki” ale z drugiej strony szanse niepowodzenia są bliskie 0), choć zastanawiają mnie porcje – czasami są one gargantuiczne, olbrzymie czasami mikro. No i szalenie irytujące nazwy przepisów – miało być zabawnie i młodzieżowo ale jak dla mnie jest irytująco.

Absolutnie nie uważam tej książki za niezbędną, co więcej, w ogóle nie uważam jej za potrzebną (biorąc pod uwagę dostępność produktów i ich przetworzenie) dlatego nikomu jej nie polecę. Ja jednak cieszę się, że ja mam (i że przy pisaniu tego posta sobie o niej przypomniałam, bo niektóre potrawy ugotowałam w…2012 roku, właściwie to 2 lata temu).

Polecam też recenzję tej książki na blogu Ciekawe śniadanie!.